Ostatnio było o fibulach i ich ogromniej zalecie - wytrzymałości. Jednak w XV wieku zapinki podkowiaste, mówiąc najdelikatniej, wyszły już z mody, z na ich miejsce weszły pięknie zdobione brosze. Bardzo długo zwlekałam z wykonaniem takiej broszy z powodu zapięcia. W założeniu brosza miała spinać wełniany płaszcz bez konieczności ciągłego prostowania szpilki, lub obawy o zgubienie zapięcia (lub płaszcza). Poszukiwania gotowych zapięć, które można by dostosować spełzły na niczym, więc nie pozostało nic innego jak zrobić wszystko samemu. I tak powstała brosza do zadań specjalnych. Z jednej strony piękny krzyż, wykonany z polerowanego mosiądzu, ozdobiony naturalnymi perłami i kaboszonem malachitu, a z drugiej - zapięcie "na tura". Raczej nie bardzo przesadzę, jeżeli stwierdzę, że szybciej płaszcz pójdzie w strzępy niż to zapięcie puści lub się wygnie. Właściwie to zrobienie go zajęło więcej czasu niż całej reszty ale było warto.
"Bliźniaczą" broszę można zobaczyć tutaj.
5 lat temu