Bitwa z plamami - czyli jak doczyścić mosiężne ozdoby  

Posted by Noire in ,

Pod Grunwaldem Polacy znowu odnieśli wielkie zwycięstwo (również z pogodą :)
Teraz nadszedł czas na bitwę z plamami rdzy na zbrojach, śladami błotka na strojach i patyną na mosiężnych ozdobach. Jeżeli ktoś chciałby przywrócić złoty blask swojej koronie, broszy lub fibuli i nie spędzić nad tym  długich godzin z filcem w ręku to pomóc może współczesny "zestaw ratunkowy". W jego skład wchodzi płyn do czyszczenia mosiądzu i miedzi KIWI, papierowe ręczniki oraz ewentualnie zapałki lub wykałaczki - dodatkowo para rączek (niekoniecznie własnych), które trochę się ubrudzą.
Płyn działa na trzy sposoby - rozpuszcza patynę (część płynna) przez co po użyciu papier i rączki robią się czarne, delikatnie poleruje (część ziarnista) co jest szczególnie fajne jeżeli podczas użytkowania powstały nam jakieś mikroryski i częściowo zabezpiecza przed dalszym śniedzeniem (mosiądz ciemnieje wolniej). Aby w pełni wykorzystać jego możliwości trzeba zwrócić uwagę podczas kupowania na dół butelki - jeżeli płyn stoi zbyt długo (u mnie to ok. pół roku) część polerująca osadza się na dnie i bardzo ciężko potem wszystko wymieszać - trzeba po prostu sprawdzić w sklepie czy przy spodzie butelki da się ją trochę ścisnąć czy ma się wrażenie, że jest tam kamień (wtedy lepiej poszukać innego sklepu).

Oczywiście istnieje pewnie mnóstwo innych sposobów ale ja stosuje ten - jest prosty i w miarę szybki, a butelka płynu starcza na bardzo długo.
Płynu używam bardzo niewiele - nakładam na papierowy ręcznik i przecieram mosiądz (i wszystko staje się czarne), przy większych zabrudzeniach trzeba potrzeć trochę energiczniej, czasami 2-3 razy zmieniając ręcznik. Potem czystym ręcznikiem ścieram patynę i wszystko staje się złote (oprócz moich rąk). Jeżeli doprowadziliśmy do powstania na mosiądzu rudych ciapek lub kresek (zazwyczaj pozostałość po nie wytartej wodzie) to można miejscowo "doszorować" zabrudzenie za pomocą zapałki umoczonej w płynie, a potem jeszcze raz wszystko wyczyścić.
Proste ozdoby z wytłaczanym wzorem czyści się bardzo szybko, jeżeli są ozdobione kamieniami to trochę trzeba się więcej napracować, najbardziej czasochłonne są ozdoby z kamieniami i dużą liczbą nitów, które leżą blisko siebie (wtedy najlepiej zatrudnić dwórkę lub pazia).
Praktyczna uwaga - płyn nie niszczy kamieni ani szkła, perły dobrze znoszą kontakt chociaż trzeba trochę uważać i nie "zapaćkać" ich zbytnio, najbardziej trzeba uważać przy ozdobach ozdobionych koralem - jeżeli płyn z rozpuszczoną patyną wejdzie w pory koralowca (szczególnie jeżeli to biały koral) to tam zostanie i zmieni jego kolor.

Czyszczenie będzie mniej czasochłonne jeżeli nie dopuścimy do bardzo dużego zabrudzenia, a szczególnie do powstania rudych plamek. Najlepiej po polerowaniu włożyć ozdobę do woreczka strunowego i wyciągać w miarę potrzeby. Ochroni to nasze błyskotki przed wilgocią co znacznie spowolni proces osadzania patyny. Ważne również aby w miarę możliwości  przecierać od razu mosiądz, który zamoknie (np. nie czekać do końca turnieju tylko pod koniec deszczowego dnia wytrzeć ozdobę do sucha). Dodatkowo jeżeli nie jesteśmy fanami daktyloskopi to warto zwrócić uwagę na spocone ręce wszystkich osób, które np chcą przymierzyć lub pooglądać diadem - mosiądz nie jest z cukru i nic się z nim nie stanie ale paluszki pozostawiają mokre i słone ciapki i już kilka razy miałam wątpliwą przyjemność czyszczenia pięknych rudych odcisków palców tylko dlatego, że nie zwróciłam na to uwagi.

Pozdrawiam i życzę jak najrzadszego wykorzystywania "zestawu ratunkowego"
Noire

This entry was posted on 25 lipca 2013 at czwartek, lipca 25, 2013 and is filed under , . You can follow any responses to this entry through the comments feed .

0 komentarze

Prześlij komentarz